Na zdjęciu boisko występującej w stalowowolskiej klasie okręgowej Iskry Sobów Tarnobrzeg długo jeszcze nie będzie nadawało się do gry. (fot. M. Radzimowski).
Terminy nierozegranych w miniony weekend spotkań w klasach okręgowej, A i B podokręgu Stalowa Wola zostaną podane po bieżącej analizie, kontaktach z klubami oraz monitoringu aktualnej sytuacji powodziowej nie tylko odnoszącej się, co do stanu boisk, ale sytuacji materialno-psychicznej zawodników i klubów – brzmi komunikat zarządu piłkarskiego podokręgu w Stalowej Woli.
Zaległości w rozgrywaniu spotkań w podokręgu Stalowa Wola są olbrzymie, część spotkań zostanie rozegrana w środę, ale zaległości będą narastać. Kilka drużyn może w tym sezonie nie wybiec już na boisko.
POMAGAJĄ POWODZIANOM
Piłkarze mieszkający na terenach dotkniętych przez powódź przeżywają dramat. Od kilku dni uczestniczą w akcjach ratunkowych. Siły, nie tylko tej fizycznej, ale i psychicznej mają coraz mniej
- Kiedy patrzy się non stop na tę wielką wodę, na ten dramat ludzi, to wszystkiego się odechciewa, także gry w piłkę. Widziałem zawodników z Wielowsi jak pływali kajakami i pomagali ludziom. A przecież jak wody odejdzie, co wcale nie nastąpi koniec dramatu, bo wtedy rozpocznie się wielkie sprzątanie. Jest dużo padłej zwierzyny, mówi się o możliwości wybuchu epidemii, oby tylko nie nadeszły teraz upały – mówi mieszkający w Wielowsi i uczestniczący od kilku dni w akcji ratunkowej trener piłkarzy Ludowego Zespołu Sportowego Samborzec Artur Szkutnik.
ZAŁAMANI KOLEDZY
Z dramatem ludzi, z dramatem swoich kolegów z drużyny zetknął się także Piotr Pikus, wychowanek Siarki Tarnobrzeg, grający w A-klasowym Sokole Sokolniki. Boiska Sokoła nie widać, woda jest dobre dwa metry nad poprzeczkami. Tata Piotrka, wielki sympatyk sportu Andrzej Pikus jest komendantem Miejskim Ochotniczych Straży Pożarnych w Tarnobrzegu. Działa w sztabie kryzysowym, jeździ, co chwila do powodzian, towarzyszy mu Piotrek.
- Tego nie da się opisać, to trzeba zobaczyć, by zrozumieć. Nikt się nie wstydzi łez. Pływając od domu do domu i pomagając ludziom spotkałem kilku kolegów z drużyny. Oni są załamani. To załamanie nie odejdzie wraz z wielką wodą – mówi.
Autor: Piotr SZPAK szpak@echodnia.eu
Źródło: www.echodnia.eu